czwartek, 30 kwietnia 2015

Małgorzata Piotrowska, Regnhesten, Małgorzata Piotrowska, Et tre


Małgorzata Piotrowska jest jedną z najciekawszych ilustratorek książek dziecięcych w Norwegii. Ma na swoim koncie ponad siedemdziesiąt publikacji, w tym książki autorskie. Doczekała się wielu nagród i uznania. Ale może najbardziej wymierną miarą jej popularności jest to, że niemal każdy, kto interesuje się literaturą dla dzieci, zna jej nazwisko w Norwegii.  Na stronie Wikipedii nie ma jednak nawet jej biogramu w języku polskim. Czas przerwać milczenie i przedstawić ją polskiej publiczności.

Małgorzata Piotrowska zadebiutowała w Norwegii w roku 1989, ilustracjami do tekstu innego autora.  Było to dwa lata po jej przyjeździe do tego kraju, co jest znaczącym sukcesem. Pierwsza książka autorska Oliver hos fuglene ukazała się w roku 1993. O następnych dwóch traktuje mój tekst.

 

Regnhesten
 

 
Wszystko zaczyna się od deszczu, który jest w tytule (Regnhesten = deszczowy koń) i towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony książki.  Od razu nasuwają się różne skojarzenia, w moim przypadku z norweskim klimatem lub pewnym całkiem niedziecięcym filmem. Jedno i drugie dość przygnębiające, potencjalnie. Jednak nie w tej książce. Deszcz przynosi życie i magię, a dokładniej magię życia. Ożywia konika na biegunach. Konik, do tej pory przywiązany do biegun, porzuca swoje „dyby” i zamienia się w małego rumaka. Razem z chłopcem odbywa niezbyt daleką podróż na plażę. Ale któż mierzy podróż jednostkami odległości? W dzieciństwie spacer na plażę może być wyprawą na koniec świata. Pozornie niedaleka wycieczka staje się więc dla małych bohaterów Regnhesten, okazją do przeżycia przygód.  
Na plaży zbierają skarby: muszle i kamienie, ratują małe zwierzątka i... dorosłych ludzi przed samotnością. Ale sza o tym, bo nie chcę odbierać przyjemności czytania i obcowania z książką Małgorzaty Piotrowskiej.



Opowieść ma wymiar baśniowy i symboliczny, a także egzystencjalny.  I choć słowa te brzmią nieco poważnie i pompatycznie, to nie odbierają książce uroku i tego, że jest ona skierowana przede wszystkim do małych czytelników. Dorośli mogą znaleźć wszystkie te trudne rzeczy, które wymieniłam wcześniej. Zapewne ich to ucieszy.

 

Ilustracje są przepiękne, utrzymane głównie w odcieniach błękitu zestawionego z subtelnymi żółciami. Nadmorskie krajobrazy, które skojarzyły mi się z norweskim fiordem są tak naprawdę inspirowane Normandią, jak powiedziała mi autorka. Odwołań prywatnych w Regnhesten jest zresztą znacznie więcej, co nadaje książce dodatkowy wymiar – osobisty i autobiograficzny.
  
 
W jednym z tekstów dla norweskiej gazety autorka opisała genezę i tematykę książki. Sam pomysł, zrodził się pewnego ponurego deszczowego dnia, kiedy wyobraźnia i kreatywność zwyciężyła nad smutkiem i kiedy autorka uświadomiła sobie różnicę między stosunkiem dzieci i dorosłych do deszczu. Dorośli uciekają od deszczu w telewizję, książki… Dla dzieci deszczowa pogoda nie jest żadnym problemem. Z obserwacji zabaw syna, a także wspólnego spędzania czasu na plażach, m.in. we Francji, zrodziła się ta książka. Opowieść o podróży w deszcz, przyjaźni, miłości i odważeniu się na wejście w nieznane.


Et tre

  

Et tre opowiada o tytułowym drzewie. Historia jest prosta i przedstawiona za pomocą niewielu słów. „Niewiele” nie znaczy jednak w tym przypadku „błahe”.

Drzewo jest nieszczęśliwe, ponieważ nikt nie zwraca na nie uwagi: koty nie chcą się na nie wspinać, psy obsikiwać. Ludzie również go nie zauważają. Pewnego dnia przychodzi jednak wicher, który wyrywa drzewo z korzeniami. To dramatyczne wydarzenie okazuje się jednak szczęśliwym zrządzeniem losu. Drzewo zostaje przeniesione na piękną egzotyczną wyspę. Tutaj zwierzęta i inne drzewa zauważają jego urodę. Drzewo staje się szczęśliwe.
 

Opowieść, jak widać z tego krótkiego streszczenia, ma podwójnego adresata. Dla dzieci jest to bajkowa i fantastyczna historia o drzewie. Nieskomplikowana, ale ciekawa.
Dorośli czytelnicy odkryją tu opowieść w „trzech aktach”. Akt pierwszy: opowieść o samotności, wyalienowaniu, poczuciu bycia „przezroczystym”, nieakceptacji w środowisku. Akt drugi: „katastrofa”, przeniesienie w inne środowisko. Akt trzeci: szczęśliwe zakończenie, czyli jak zmiana środowiska pozwala się nam rozwinąć, poczuć docenionym i szczęśliwym.


Odkryciom czytelniczym sprzyjają znakomite ilustracje. Piotrowska stosuje z powodzeniem mieszaną technikę, przede wszystkim akwarele i kolaż. Ilustracje prezentują nie tylko wysoki poziom artystyczny, ale są także ciekawe. Dzieje się na nich dużo, więc oglądanie ich może dostarczyć sporej przyjemności. Na przykład obrazek na przedostatniej stronie, towarzyszący zdaniu „Det var en herlig tid” (To był szczęśliwy czas), na którym widać przepływający obok wyspy statek, jest dobrą zabawą dla dużych i małych czytelników: mnóstwo postaci, szczegółów i historii, które można sobie opowiedzieć i dopowiedzieć. Ilustracje świadczą również o poczuciu humoru autorki, np. włączenie Śniadania na trawie Maneta, w obręb książki dziecięcej jest puszczeniem oka do dorosłych czytelników. Warto zwrócić uwagę również na kolorystykę obrazków, piękne odcienie, wyważone tony, i głębokie nasycenie barw.
 

Nie ulega wątpliwości, że Małgorzata Piotrowska wnosi do norweskiej ilustracji dziecięcej rys sztuki polskiej, w jej najlepszym wydaniu: wysoki poziom artystyczny, wysmakowaną kolorystykę, ciekawą technikę.

 


Recenzje Regnhesten i Et tre, które ukazały się w norweskich gazetach były pełne zachwytu. Krytycy nie szczędzili pochwał i nadawali autorce miano jednej z czołowych rysowniczek norweskich.
 
 Et tre er den tredje bildeboka  hvor Malgorzata Piotrowska står for både tekst og bilder. Og hun viser seg igjen som en ener blant de som lager bildebøker her i lands”, Geir Veslad.

(Drzewo to trzecia książka obrazkowa, w której Małgorzata Piotrowska jest zarówno autorką tekstu jak i ilustracji. I gdzie ponownie prezentuje się, jako „numer jeden” wśród tych, którzy tworzą w naszym kraju książki obrazkowe).

 
Niektórzy zwracali uwagę na polskie korzenie artystyczne Piotrowskiej, które stały się podstawą do wytworzenia własnego niepowtarzalnego stylu. Większość recenzji podkreślała ciekawe połączenie technik malarskich i wysoki poziom artystyczny. Norwescy recenzenci pisząc o urodzie książki, zwracali uwagę na to, że jest to książka „do wielokrotnego użycia”, a więc taka, po którą sięga się wiele razy z przyjemnością.
 
„Blandingen av tørr og våt akvarell gir fine effekter. Dette er en bok som kan nytes mange ganger. En skatt for barna”, Siv Bakke.

(Mieszanie suchej i mokrej akwareli daje świetne efekty. To książka, którą można się cieszyć wiele razy. Skarb dla dzieci).

 Małgorzata Piotrowska, Regnhesten, Tiden Norsk Forslag, Oslo 1995.

Małgorzata Piotrowska, Et tre, Tiden Norsk Forlag, 1996.

Język: norweski (bokmål).
 
Regnhesten og Et tre er det to bøkene av Małgorzata Piotrowska. De ble gav ut på 1990-tallet. De bildebøkene der hun både har illustrert og skrevet tekstene selv. Målet mitt er å presentere det polske publikumet bøkene av Małgorzata Piotrowska. Polskfødte Piotrowska er en kjent bildebokkunster i Norge. Men i Polen hun er en ukjent kunstner.
Piotrowska har et helt eget og gjenkjennelig visuelt uttrykk. Illustrasjonene er poetiske, uttrykksfulle og morsomme. Dessuten bærer de mesteparten av narrasjonen.
Jeg siterer to anmeldelser av Piotrowskas bøker:

„Blandingen av tørr og våt akvarell gir fine effekter. Dette er en bok som kan nytes mange ganger. En skatt for barna”, Siv Bakke.

 „Et tre er den tredje bildeboka  hvor Malgorzata Piotrowska står for både tekst og bilder . Og hun viser seg igjen som en ener blant de som lager bildebøker her i lands”, Geir Veslad.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3 komentarze:

  1. No to teraz przyznam sie bez bicia ale pani Malgorzaty Piotrowskiej nie znalam wczesniej. Kiedy trafilam na Twojego bloga od razu zaczelam sprawdzac zawartosc internetu w poszukiwaniu informacji na jej temat. Bardzo bylam zdziwiona, ze w j.polskim nie ma praktycznie nic a to naprawde wielka szkoda. Ilustracje sa przepiekne, trafiaja dokladnie w moje poczucie estetyki. No i uwielbiam akwarele...Ksiazki zdecydowanie znajda sie w naszej domowej biblioteczce! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy w ogole ktoras z ksiazek pani Malgorzaty zostala wydana w j. polskim?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie ksiazki nie byly tlumaczone na polski. Mam jednak nadzieje, ze to sie zmieni.

    OdpowiedzUsuń