środa, 24 czerwca 2015

Thomas Wollnick, Torsken och döden, Torsken och hans vänner, Kornet som ble til mel


 

Trzy książeczki norweskiego ilustratora i pisarza stanowią mały przegląd jego twórczości. Gdybym miała wymienić najbardziej charakterystyczne cechy twórczości Thomasa Wollnicka to byłyby to „skłonności filozoficzne” i stosowanie graficznych środków wyrazu w ilustracji. 
Interesujące jest to, że Torsken och hans vänner (Dorsz i jego przyjaciele) i Torsken och döden (Dorsz i śmierć), ukazały się w języku szwedzkim, i że tłumaczenia z norweskiego na szwedzki dokonał Henning Mankell. Tak, właśnie ten Mankell, czyli znany szwedzki autor kryminałów, ale i autor książek dla dzieci i młodzieży.

Dwie książeczki o dorszu, który w Norwegii jest zwierzątkiem tak popularnym jak w Polsce krowa lub pies, mają charakter filozoficzny. Dotyczy to szczególnie Torsken och döden, gdzie autor podejmuje, jak łatwo się domyśleć z tytułu, temat śmierci.  Dorszowe książeczki są skierowane do małych czytelników (4-6 lat) jednak Wollnick w udany sposób opowiada o tak trudnym i poważnym temacie jak śmierć.  Oto dorsz spotyka się ze swoimi przyjaciółmi, rybami i rozmawia o śmierci. Mówi, że pewnego dnia wszyscy umrą. Ryby przyjmują to spokojnie. Następnego dnia wszyscy wybierają się do teatru, aby obejrzeć przedstawienie. Na scenie jest wystawiany Hamlet, sztuka o śmierci, o tym, że „umarł król i niech żyje król”. Rybka Luna stwierdza po obejrzeniu sztuki, że „kiedyś my też będziemy historią”. Brzmi ponuro? Nie do końca, bo choć nie ma tu perspektywy zaświatów i autor wyznaje realistyczne/ateistyczne poglądy, to dominuje stoicki obraz świata. Ton rozmów rybich przyjaciół jest lekki, a wszystko kończy się zdaniem, że „Men till dess får vi försöka leva allt vad vi någansin kan!” (Póki co, możemy próbować żyć najpełniej, jak się da).

Optymizm i lekkość nadają książeczce również ilustracje. Wollnick operuje uproszczonym rysunkiem o mocno graficznym wyrazie. Stosuje nasycone, żywe kolory, barwy podstawowe, głównie kolory niebieski, czerwony i czarny. Rysunki są zabawne i mają dużą szansę spodobać się dzieciom.
 
W drugiej książeczce autor podejmuje temat mnie poważny, ale nie mniej ważny.  Torsken och hans vänner opowiada o przyjaźni. Dorsz i wiele innych zwierząt spotykają się ze sobą i zaprzyjaźniają. Na przykład kangur spotyka się z wielorybem na kartach książeczki obrazkowej, wieloryb zaprzyjaźnia się z lwem w cyrku, lew ze świnką podczas kąpieli itd. Jak widać jest to łańcuszek przyjaźni i zależności. Zakończenie książeczki brzmi uniwersalnie i jest przeznaczone zarówno dla małego, jak i dorosłego czytelnika.
„Men det tänker inte vänner på. Hur man ser ut”. (Nawet, jeśli są całkiem różni. Ale przyjaciel nie zastanawia się nad wyglądem swojego przyjaciela”).


Trzecia książeczka Kornet som ble til mel (Ziarno, które zostało mąką) jest publikacją o wymowie ekologicznej. Jej celem jest uświadomienie dzieciom skąd się bierze chleb. Niby nic wielkiego, ale rzecz można przedstawić ciekawie, albo nudnie. Wollnick odrobił zadanie celująco. Książeczka nie tylko odpowiada na pytanie, w jaki sposób ziarno zamienia się w chleb, ale przedstawia cały cykl biologiczny na przestrzeni czterech pór roku. Narratorem jest dżdżownica, która zaraz ma być zjedzona przez ptaka, ale zanim to nastąpi opowie mu wiele tajemnic na temat uprawy ziemi. Mali czytelnicy dowiedzą się z tej książeczki naprawdę sporo. Na końcu Kornet som ble til mel znajdują się słowa i nuty piosenki , którą rolnik śpiewa śpiącemu w ziemi ziarnu oraz dwa przepisy na chleb z mąki orkiszowej i bułeczki z warzywami. Jest tu również małe zadanie rysunkowe dla czytelników.
Uważam, że taki sposób wprowadzania dzieci w tematy ekologiczne jest ciekawy i potrzebny. Czasem warto sobie uświadomić, że literatura powinna dostarczać małym czytelnikom nie tylko zabawy, ale również wiedzy. W książce Wollnicka te dwie rzeczy się zresztą nie wykluczają, bo uczenie  daje  tu sporo radości.

Jeg omtaler tre bøker til Thomas Wollnick: Torsken och hans vänner, Torsken och döden, og Kornet som ble til mel. Et grafisk utrykk  og bruk av grunnfarger er blant Wollnicks kjennetrekk. Illustrasjoner er fargerike og morsomme. Både bildene og teksten er interessante.  Torsken och döden handler om død og liv. Torsken och hans vänner forteller om vennskap. Dette er viktige og seriøse temaene som forfatteren beretter i korte historier som passer for små barn. Kornet som ble til mel er en engasjerende fortelling om kornets vei fra jord til brød. Små leserne får vite om økoligisk jorbruk og endringer i vegetasjonen.


Thomas Wollnick, Torsken och hans vänner, Till svenska av Henning Mankell, Norstedts, 1996
Język szwedzki

Thomas Wollnick, Torsken och döden, Till svenska av Henning Mankell, Norstedts, 1996
Język szwedzki

Thomas Wollnick, Kornet som ble til mel, Allgrønn Forlag, 2009
Język norweski (bokmål)


 


wtorek, 9 czerwca 2015

Bárđur Oskarsson, En hund, en katt og ei mus, Bárđur Oskarsson, Den flate kaninen




Dwie urocze książeczki dla dzieci są tłumaczeniem z języka farerskiego. Przypuszczam, że dla większości czytelników brzmi to nieznajomo i wyzwala natychmiastowy odruch szukania w Wikipedii.

Językiem farerskim posługują się mieszkańcy Wysp Owczych, zwanych również Farerami. Leżą one na Morzu Norweskim na północ od Szkocji i około 600 km na zachód od norweskiego Bergen. W roku 1814 Wyspy Owcze stały się częścią Danii. W 1949 uzyskały autonomię polityczną, jednak w ramach federacji z Danią. Ciekawostką jest to, że nie są one członkami Unii Europejskiej, choć Dania do UE należy. 18 Wysp Owczych zaludnia niecałe 50 000 mieszkańców. Większość z nich używa języka farerskiego, należącego do grupy języków skandynawskich. I w tymże języku zostały napisane dwie książeczki autora, który pochodzi z Farerów jednak, na co dzień mieszka w Danii.
 
En hund, en katt og ei mus i Den flate kaninen Bárđura Oskarssona wydano w Norwegii niemal równocześnie. I jest to mądre posunięcie wydawnictwa, bo mają one ze sobą wiele wspólnego. Obie mają znakomite, zabawne ilustracje, zwierzęcych bohaterów i są książkami filozoficzno-psychologiczno-ironicznymi, co spróbuję udowodnić.

W En hund, en katt og ei mus (Pies, kot i mysz) występuje, jak łatwo się domyśleć, trzech bohaterów. Z tego zestawienia „osobowego» można by się spodziewać standardowych pogoni i ucieczek, pisków, szczekania i ostrych pazurów. Tymczasem jest całkiem inaczej. W domu, gdzie mieszka trójka zwierząt panuje cisza, spokój i zgoda. Nikt na nikogo nie szczeka i nie poluje. Mysz dostaje ser, a kot motek wełny do zabawy. Wieczorami trójka bohaterów siada w fotelach i spędza spokojne, długie wieczory. Pełnia szczęścia? A może ziszczenie raju, na przykład tego, który opisuje Biblia? („Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem” Iz, 11, 6). W książce Oskarssona jest to… piekło. Zwierzęta śmiertelnie się nudzą. Kot z nostalgią wspomina czasy, gdy gonił mysz, mysz pragnie znowu drażnić się z kotem, a pies gonić kota. Ta męcząca sytuacja przedłuża się i zmierza do nieuniknionego wybuchu. Inicjuje ją cierpiący na bezsenność pies, którego dręczy pragnienie, aby zaszczekać. I w końcu puszczają mu nerwy i szczeka. Jego ofiarą pada kot, który niemal wyskakuje ze skóry z przerażenia. I zaraz, jak tylko wraca do siebie dochodzi do wniosku, że to na pewno mysz poszczuła psa na niego. Dlatego prycha na mysz, która z przerażenia gubi prawie ogon, co dokładnie widać na obrazku. Mamy więc do czynienia z prawdziwą eskalacją zbrojeń. Potem jest już tylko gorzej, bo oto mysz chwyta za młotek i z całej siły uderza w psi ogon.  Nikt nie może zasnąć ze zdenerwowania. Wszyscy siadają więc w fotelach i próbują wyjaśnić, co się stało, kto zaczął i dlaczego. I kiedy wydaje się, że wszystko skończy się jedną wielką kłótnią, mysz podsumowuję całą sytuację zdaniem, które pokazuje jak wielką radość sprawił zwierzakom powrót do dawnych zachowań:
«Så hyggelig vi har det!» (Jak przyjemnie!).


Den flate kaninen (Płaski królik) jest jeszcze bardziej przewrotną historyjką.  Wyraźnie przeważają nad tekstem ilustracje, które niosą ciężar narracji. Tu także mamy trzech bohaterów, przy czym jeden z nich… nie mówi ani słowa. Szczur i pies spotykają się na ulicy, na której leży płaski królik. Prawdopodobnie mieszka on pod numerem 34 w domu naprzeciwko. Teraz jest jednak płaski i leży na ulicy. Szczur i pies zastanawiają się co z nim zrobić. Czy można jakoś pomóc biedakowi? Z wielką ostrożnością zbierają go z ulicy (wszak może się rozerwać)i przenoszą w inne miejsce. Większą część narracji zajmuje myślenie psa, który zastanawia się co zrobić z płaskim królikiem. Ostatecznie wpada na genialny pomysł: zbija latawiec i z pomocą szczura przykleja do niego płaskiego królika. Potem robią to, co zazwyczaj robi się z latawcem, czyli puszczają go w powietrze. Szczur pyta psa, czy królikowi jest dobrze. Ten odpowiada, że nie wie. Na zakończenie pies, trzymający w łapie latawiec, pyta szczura: „Har du lyst til å prøve?”(Masz ochotę spróbować?).

 


Wydaje mi się, że wszelki komentarz i interpretacja zepsuje odbiór tych książeczek. Dlatego z pewną niechęcią napiszę parę zdań, obrażając inteligencję czytelników tego bloga. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Oskarsson kieruje swoje książki zarówno do dziecięcego, jak i dorosłego czytelnika. Buduje proste i lekko absurdalne historyjki, które dają dzieciom sporo radości. Dorosłym dostarczą natomiast intelektualnej przyjemności zastanowienia się nad paroma ważkimi kwestiami.

En hund, en katt og ei mus stawia pytania: czy można być szczęśliwym żyjąc w niezgodzie z własną naturą? Czy można poskromić instynkty? To także pytania o to, co nas napędza w życiu, o rolę adrenaliny, a z drugiej strony „tresury społecznej/cywilizacyjnej”. Gdy czytałam tę książkę, przyszły mi do głowy również skojarzenia,  które dla mieszkańców Norwegii byłyby kompletnie niezrozumiałe. Chodzi tu o temat zwierzęcy, a dokładniej psi, o to, że … norweskie psy nie szczekają i nie warczą. Nie wiem jak jest na Farenach, z których pochodzi autor, jednak w Norwegii wszystkie psy są poddawane tresurze i selekcji. A jeśli, któryś ma nieszczęście wykazać się jakąkolwiek agresją, zazwyczaj od razu jest usypiany. I właśnie takie zwierzęta, wytresowane i niemal pozbawione instynktów, są bohaterami En hund, en katt og ei mus.

Den flate kaninen jest opowieścią balansującą na granicy humoru i tragizmu. Czym/kim jest tytułowy płaski królik? Sądząc ze stanu, w jakim się znajduje, został przejechany przez samochód i jest martwy. A jednak w książeczce nie pada ani razu słowo śmierć. Kluczowym problemem, z jakim muszą się zmierzyć bohaterowie jest: co zrobić z płaskim królikiem? Królik jest tyleż kłopotliwy, co nieszczęsny. Bohaterowie oscylują między współczuciem a uczucie niezręczności/zażenowania. Czy jest to opowieść o stosunku współczesnych ludzi do śmierci? O tym, że nie potrafimy sobie z tym poradzić? Że chcielibyśmy się pozbyć „kłopotu”? Norweskie recenzje zwracają uwagę na kulturowe podłoże tej książki, na wykorzystanie motywu znanego z Antygony i Iliady, co również naprowadza na temat śmierci/godnego pochówku. A może książeczka farerskiego pisarza jest opowieścią bardziej uniwersalną, o naszym stosunku do niecodziennych sytuacji? O wyrwaniu z codzienności i rutyny?

Ilustracje, jak pyszny deser, zostawiłam na koniec. Obrazki Oskarssona trafiają w mój czuły punkt. Podejrzewam, że uderzają w mój ośrodek śmiechu w mózgu.  Są zabawne i niebanalne, autor operuje wyrazistą kreską, bawi się perspektywą. Używa piórka i ołówka oraz akwareli. Kolory są stonowane i pastelowe. Całość znakomicie dopełnia i „podbija” tekst.
 
Dlatego nie dziwię się, że En hund, en katt og ei mus otrzymał dwie znaczące nagrody: Vestnordisk Råds Barne- og Ungdomslitteraturpris for oraz ”White Raven of The international children’s digital library, Special Mention”, obie w  2006. Den flate kaninen został natomiast nominowany do Nordisk råds barne- og ungdomslitteraturpris za rok 2014. Książka została już przetłumaczona na wiele języków, m.in. na czeski, gdzie jej tytuł brzmi Placatý králík. I to również uruchamia mój ośrodek śmiechu, więc kończę, bo trudno pisać, chichocząc równocześnie.

Bárđur Oskarsson, En hund, en katt og ei mus, oversatt fra færøysk av Anne-Kari Skarđhamar, Orkana forlag, 2013
Język norweski (bokmål)

Bárđur Oskarsson, Den flate kaninen, oversatt fra færøysk av Anne-Kari Skarđhamar, Orkana forlag, 2013
Język norweski (bokmål)
 
Jeg omtaler to bøker til Bárđur Oskarsson, En hund, en katt og ei mus og Den flate kaninen. De to bøkene har dyr som personer: en katt, en hund, en mus og en rotte. De har viktige menneskelige trekk, de snakker, de tenker og de… kjeder seg. De lever ofte i menneskeskapte omgivelser, i en by og en leilighet. Det virker som at de har useriøse og litt merkelige problemer. For eksempel de har funnet en flat kanin i en gate.
Men Oskarsson stiller mange viktige spørsmål. Dette er en filosofisk samtale med store og små lesere. En hund, en katt og ei mus stiller spørsmål: Kan vi temme instinktene våre? Gjør oss kulturen og sivilisasjonen lykkelige eller mer stressede? Den flate kaninen er mer ironisk og  provoserende. Forfatteren bruker et arketipisk motiv fra Antigone og Illiaden. Han stiller et spørsmål om  vår holdning til døden i dag. Hvorfor skremmer døden oss?

Oskarsson har et helt eget og gjenkjennelig visuelt utrykk. Illustrasjonene hans er morsomme og litt groteske. Bildene utvider teksten (særlig i Den flate kaninen)  og gir andre dimensjoner til den.

 

 

wtorek, 2 czerwca 2015

Lisa Aisato, En fisk til Luna


Kolejna zachwycająca książka Lisy Aisato, która została nominowana do dwóch nagród: Brage i Kritikerprisen. Duży format, w jakim została wydana pozwala w pełni cieszyć się ilustracjami, znakomitym rysunkiem i nasyconymi kolorami.

 En fisk til Luna (Ryba Luny) wyzwoliła we mnie tęsknotę, podobną do tej jaka ogarnia mnie na widok pięknych przedmiotów (na przykład foteli Arne Jacobsena lub mis Tapia Wirkkali).  To pragnienie, aby: dotknąć, mieć na własność, położyć na półce, a najlepiej na stoliku w salonie.

Walory estetyczne nie powinny jednak przesłaniać tekstu, który dobrze dopełnia stronę wizualną. Bohaterką autorskiej książki Aisato jest mała dziewczynka, która nie może zasnąć.  Akcja rozgrywa się w czasie i „ w stanie” niejasnym i tajemniczym: pomiędzy nocą (w czasie pełni księżyca) a świtem, pomiędzy jawą a snem. Wydarzenia, których jesteśmy świadkami również są niecodzienne. Do dziewczynki, która nosi znaczące imię Luna przylatuje wielka ryba. Tak właśnie przylatuje, a nie przypływa. Autorka przenosi czytelników w rzeczywistość snu, baśni. Kreuje własny świat, który nie rządzi się znaną nam logiką.

Luna odbywa z latającą rybą nocną podróż po różnych zakątkach miasta, które wyglądają trochę jak z sennego koszmaru. Niektóre obrazki, jak np. wizyta dziewczynki z rybą (przebraną) w barze sushi to scena jak z malarstwa Edwarda Hoppera (np. słynnego obrazu Nighthawks) lub filmu Pulp fiction. Kulturowe (i popkulturowe) inspiracje są ukłonem w stronę dorosłych czytelników. 


Luna próbuje nawiązać kontakt ze swoją nocną towarzyszką.  Latająca ryba cały czas mówi, jednak są to dziwne słowa jak np. „kamar”, „inyanga”, albo „Maan”. Luna nie może się porozumieć z rybą jednak czuje, że ta pragnie jej powiedzieć coś ważnego. Aby oswoić dziwność ryby i wprowadzić ją do „normalnego” świata Luna przebiera ją. Makijaż i ubranie przynosi jednak groteskowe rezultaty. Ryba nadal jest inna i nie pasuje do zwykłego świata. Wydaje się, że nic nie można zrobić … A jednak … W scenie finałowej dziewczynka wypływa łódką w morze, a ryba, cały czas unosząca się w powietrzu na sznurku jak balon nagle nurkuje do wody i próbuje złapać odbijające się w wodzie światło księżyca.

„Det er bare lyset fra månen! roper Luna”. (To tylko światło księżyca! - krzyczy Luna)


Słowo „tylko” jest tu jednak nieodpowiednie. Światło księżyca nie jest czymś zwykłym. To magia, mistyka, poezja, astrologia. Także w tej książce, która uruchamia sporo treści symbolicznych.

Książka Aisato otwiera się na szerokie i niejednoznaczne odczytania, zabiera małych i dużych czytelników w podróż w nieznane. I przyjemnie poddać się tej podróży.

Gdybym miała jednak nakreślić jej kierunek, to powiedziałabym, że En fisk til Luna jest przede wszystkim oniryczną opowieścią o tęsknocie i inności. Nie bez znaczenia są tu dwa fakty. Główna bohaterka, Luna ma ciemną skórę i z pewnością nie jest „czystej krwi” Norweżką (podobnie jak autorka). A to znaczy, że podobnie jak latająca ryba jest trochę „inna”. Fakt drugi „niezrozumiałe” słowa, które wypowiada ryba to nazwy księżyca w różnych językach. Czyż nie jest to sposób podkreślenia tego, że księżyc jednoczy wszystkich ludzi na całym świecie i że mimo różnorodności (języków, rasy) jest coś, co jest wspólne?

Temat inności i szukania swego miejsca zajmuje w twórczości Aisato ważne miejsce, o czym świadczy np. książka Fugl, o której pisałam http://trolleimisie.blogspot.no/2015/02/lisa-aisato-fugl.html
 i Od er et Erg, o której wkrótce napiszę.


Norweskie recenzje En fisk til Luna są bardzo przychylne, zachwycają się ilustracjami, ich bogactwem i poetyką. Birgitte Forsberg Moje (http: //www.Barnebokkritikk.No/mesterlig-og-poetisk-billedbok-om-en-ensom-manefisk/#.VWcOeMuJjrd) zwróciła jednak uwagę na pewne niedociągnięcie, które polega na tym, że niektóre obrazki zbyt dosłownie ilustrują tekst. Na przykład ten przedstawiający dziewczynkę na łodzi, wpatrzoną w wodę i trzymającą w ręce sznurek, któremu towarzyszy tekst „Luna fine en bat go rod udowe. Det havet er dypest dytter hun fisken ned i vannet. Hun ventę”. (Luna znajduję łódź i wiosłuję. Tam gdzie morze jest najgłębsze wpycha rybę pod wodę. Czeka). W tym przypadku autorka zostawiła zbyt mało miejsca dla wyobraźni czytelnika. Zdecydowanie zaufałabym bardziej dzieciom, które mają zazwyczaj dużą wyobraźnię. Może się w niej zmieścić znacznie więcej niż jedna latająca ryba.

Małe dopowiedzenie: Gdy skończyłam pisać ten tekst, zauważyłam, że dziś jest pełnia księżyca. Ciekawa zbieżność, prawda?

En fisk til Luna er Lisa Aisatos fjerde billedbok. Den ble nominert til Brage bokprisen og  Kritikerprisen 2014. Lisa Aisato er en talenfull illustratør. Illustrasjonene hennes  er vakre, poetiske og litt groteske. En fisk til Luna har doble adresse. Dette svarer til en tendens i dagens barne og ungdmoslittaratur.Voksne lesere kan finne her kulturelle og popkulturelle referanser til noen filmer og malerier (Pulp fiction? Edward Hopper?). Men først og fremst er det boka om lengsel og annerledeshet. Aisato har lykkes å lage en symbolisk og morsom bok som passer for både store og små.
Jeg referer til til Birgitte Furberg Moes anmeldese (http://www.barnebokkritikk.no/mesterlig-og-poetisk-billedbok-om-en-ensom-manefisk/#.VWcOeMuJjrd)

Lisa Aisato, En fisk til Luna, Gyldendal 2014.
Język: norweski (bokmål).